Dodano produkt do koszyka

Spacer śladami bohaterów „Człowieka pana ministra”

 

Co naprawdę mieści się w konwikcie, miejscu odnalezienia ciała docenta Ondřeja Chalupy? Jak wygląda rektorat, w którym znajduje się biuro kwestora Jonáša? Czy mieszczący biuro Mitnera wieżowiec istnieje naprawdę?

 

Dziś w Aferze zmieniamy się na chwilę w przewodników po Ołomuńcu i zapraszamy na literacki spacer śladami bohaterów kryminału „Człowiek pana ministraMichala Sýkory, najnowszej powieści w serii Czeskie Krymi. Spokojnie. Spokojnie, nie będzie spoilerów. Zatrzymamy się tylko przy najważniejszych punktach na mapie literackiego śledztwa.

 

Przystanek pierwszy – konwikt.

 

 

Barokowy konwikt pojezuicki jest powieściowym miejscem zbrodni. To tutaj mieści się katedra komparatystyki, nie gdzie indziej też, bo we własnym gabinecie, zostaje odnaleziony zastrzelony docent Ondřej Chalupa.

 

Drzwi puściły, Lydia odwróciła się i wciągnęła do środka swój elektroluks. Gdy podniosła głowę, pierwszym, co rzuciło się jej w oczy, był ogromnych rozmiarów brązowy bryzg na śnieżnobiałej ścianie przy oknie, na wprost drzwi. No, coś podobnego! Lydia oburzyła się, bo cóż to musiała być za nieuwaga, tak zabrudzić ścianę – jakby ktoś chlusnął na nią jakimś sosem albo czymś podobnym. (…) A ten pan? Upadł razem z fotelem czy jak? Życiowe doświadczenie podsunęło jej w pierwszej kolejności następujący scenariusz: pan profesor pewnie się upił, zwymiotował na ścianę, spadł z fotela i zasnął. Zanim uświadomiła sobie, że to bez sensu, bo drzwi do pokoju były zamknięte, zdążyła podejść jeszcze bliżej i okropnie się przestraszyć. Pan profesor nie był pijany (najprawdopodobniej) i na pewno nie spał.

 

Akademickie początki konwiktu sięgają XVI w. i edukacyjnej działalności jezuitów.  Po rozwiązaniu zakonu historyczna budowla znalazła się w rękach wojska, pełniąc kolejno role szpitala i koszar. W roku 2002, po rekonstrukcji, konwikt wrócił do swojej pierwotnej roli, stając się jedną z najstarszych części Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu. Obecnie konwikt mieści katedry kierunków artystycznych, odbywają się w nim liczne festiwale, koncerty i projekcje filmowe.

 

Wspomniana rekonstrukcja budowli pojawia się także na kartach powieści. To właśnie ona, a raczej malwersacje z nią związane, stają się zarzewiem sporu pomiędzy docentem Chalupą a kwestorem Jonášem, którego biuro mieści się w okazałym budynku rektoratu.

 

 

Gmach rektoratu, a zwłaszcza gabinet kwestora, stanowił istną oazę luksusu na tle sąsiednich budynków należących do Wydziału Nauk Humanistycznych, z osypującym się tynkiem i fasadami w szarobrązowe łaty – efekt uboczny rozmaitych napraw. (…) Kapiący od przepychu gabinet kwestora już w progu przypominał, że wszystkie budynki uniwersyteckie przy ulicach Křížkovskiego i Wurma były niegdyś rezydencjami dostojników kościelnych lub arystokratów. Rzeźbione boazerie, zabytkowa biblioteczka, lakierowane parkiety i perski dywan. (…) Z okien roztaczał się widok na ogrody rektoratu i czarne korony drzew parku pod murami miejskimi.

 

Ekipa śledcza Marii Výrovej często odwiedza rektorat, tak samo często zagląda do biura Viléma Mitnera, szefa firmy odpowiedzialnej za ochronę budynków uniwersyteckich.

 

 

Siedziba Security consulting Mitner mieści się na siódmym piętrze wieżowca, który kojarzy chyba każdy, kto podróżował do Ołomuńca koleją. Regionalne Centrum Olomouc (cz. Regionální centrum Olomouc) wyrasta w bliskiej obecności dworca głównego i jest przestrzenią kongresowo-biurową. Właśnie z tego wieżowca Mitner władczo spoglądał na tłum: 

 

Mitner obserwował z góry niemą krzątaninę ludzi i aut: miniaturowe samochody, tramwaje i autobusy przesuwały się w rwanym rytmie, nadawanym im przez światła na dwóch zatłoczonych skrzyżowaniach. Maciupkie ludziki wpadały śpiesznie do wnętrza szaroczerwonego budynku dworca, inne zaś wybiegały z niego w kierunku przystanku tramwajowego lub zapchanego do granic możliwości parkingu obok stacji. (…) Stał ponad całym tym światem; z wysokości i oddalenia ołomunieckie wieże wydawały się malutkie, a ruch uliczny przypominał bieganinę mrówek – bezgłośna, miejska pantomima. Żałował jedynie, że szyby wieżowca nie pozwalały zajrzeć do wnętrza i że te rozbiegane krasnoludki nie miały szans zobaczyć, że właśnie on góruje nad wszystkim.

 

Krótką wędrówkę po Ołomuńcu Michala Sýkory zakończmy szybkim wypadem na Stare Miasto. W samym jego centrum, na północnej ścianie ratusza napotkamy zegar astronomiczny, po czesku orloj, który znajduje się tu już od XV w. Obecny, socrealistyczny wygląd zawdzięcza rekonstrukcji z lat 50-tych XX w. oraz koncepcji Karla Svolisnkiego. I choć jako taki orloj nie został opisany w powieści, jego ruchome figurki odnajdziemy na okładce polskiego wydania kryminału.

 

 

Zachęcamy do dalszych wycieczek powieść-rzeczywistość i odkrywania Ołomuńca na kartach Człowieka pana ministra”.